Kryminał w jednym fakcie
Bardzo źle się sprawy mają
Gdy kiszki skocznie marsza grają
Zwłaszcza groźne dla obżarciucha
Gdy głód w brzuchu wybucha
Rozbiera się raz mąż do rosołu
Gdy żona rosół podaje do stołu
Piękny zapach rozchodzi się z miski
Lecz gdzie są widelce i łyżki?
Bez łyżki też da się żyć
Chwyta makaronu cienką nić
I ciągnie tą tasiemkę bez końca
Już ledwo zipiąc z tego gorąca
Zażegnane więc będzie głodu zło
Gdy wreszcie ujrzy miski puste dno
Tymczasem żona dalej pali w kotle
Zamiast odlecieć gdzieś na miotle
I kotleciki mu tłuste smaży
Ścierając pot ze swojej twarzy
Widać na ustach jej uśmiech szyderczy
Gdy kropla potu w patelni zaskwierczy
Smaży i pichci, piecze i dusi
Smacznie ma być jak u mamusi
I przypraw sypie na końcu cyjanek
Oj będzie rady jej luby kochanek
Mąż zaś pomimo braku łyżki
Nasycił swe zgłodniałe kiszki
I poszedł spać na krużganek
Tymczasem zjawia się kochanek
Ostrożnie się do kuchni skrada
A tam przeróżnych zapachów nie lada
Woń z kotlecików i dobrze znana
Z tłustą omastą kasza gryczana
Nie widząc żadnej kucharki
Zaglądnął w miski i garnki
Niepostrzeżenie zjada wszystkie kotlety
I na tym kończy swój żywot niestety
Zmyślnie przyrządzona niespodzianka
Była dla męża a nie dla kochanka
Morału tego niech każdy posłucha
Chodzenie w amory nie dla łasucha.
|